Niewidoczny naglówek
Komentarze: 2
Hmm, w sumie to nie wiem dlaczego nie widac naglowka nowej notki - chyba bede musial zmienic oprawe graficzna, chciaz ta bardzo mi sie podoba. Dopiero znalazlem chwile aby zasiasc przed komputerem, napisac jakas nowa notatke, poodpisywac na maile, a takze pogadac ze znajomymi na gg. Tak sie zlozylo ze mialem dzis calkiej ciekawy/fajny dzien w pracy ktory szybko zlecial, caly dzien robilem cos w postaci - prezentacji/strony intentowej - niestety w html'u. Chyba musze sie w koncu zaczac uczyc php, ale wiem ze jako zwierz dosc leniwy, szybko przyjedzie mi na to ochota. Poza tym strasznie boli mnie brzuch - wlasnie poszedl tez nasz znajomy - zamowilismy pizze - mowiac szczerze to nie polecam nikomu pizzeri na pl. kosciuszki w Szczecinie - po co miec bol brzucha. Ale tak jak juz mowilem - jestem dosc leniwy, a do tego lakomy, wiec pomimo faktu ze wczesniej bylem w McDonaldzie na "kolacji", to jeszcze z lakomstwa dopchalem sie pizza. Mam za swoje.
Ostatnio dochodze do wniosku ze zbyt powaznie podchodze do wielu rzeczy, spraw i ludzi. Powinienem chyba bardziej sie zdystansowac i na wesolo przyjmowac otaczajacy mnie swiat. Tak jak jedna z moich kolezanek z pracy - nie stresuje sie niczym - jest zawsze wesola - ale, a moze i takze nie traci kontaktu z rzeczywistoswia, czego brakuje mojemu chlopakowi. Czesto zachowuje sie w sposob nieodpowiedzialny i nieprzemyslany. Nie jest np. dla niego problemem zwymyslac Pania ktora pracuje w Tesco na kasie za to ze klient przed nami, ma zablokowana karte - chociaz kasjerka jest nic temu nie winna, ale niestety On nie potrafi tego przelozyc i zrozumiec. No a dzis, wyszedl wyniesc smieci, odezwal sie jego telefon - uslyszalem ten dobrze znajomy dzwiek - o sms - pomyslalem i w jednej chwili stalem przy telefonie. A tu znow jakas rozwiazla ciota pisze mu - ze sie upila z jego powodu i ze jest jej przykro itd. Krew mnie zalala, znow - zreszta jak codzien. Chyba pora abym przywykl.. Ale powaznie mowiac coraz czesciej mysle o tym aby spakowac swoje graty i wyprowadzic sie. Moze wrocic do rodzicow - z ktorymi co prawda nie za dobrze mi sie uklada - a moze wynajac jakies mieszkanie z jakims kolega/kolezanka. Zawsze bylbym wolny i niezalezny. Ale niestety jest jeden problem: mimo to ze moj chlopak - jest jaki jest - no to kocham go. Kiedy sie z nim wiazalem sadzilem ze "bedzie tym jedynym".
Wlasnie przeczytalem - to co jest powyzej - wiem ze brzmi to dosc smiesznie z pozycji osoby "niewtajemniczonej" i stojacej z boku, ale taka jest prawda. No coz.. komu w droge temu czas jak to mowia, musze jeszcze wyprasowac sobie na jutro koszule do pracy, poza tym zakonczylem wlasnie posiedzenie "Rady Ministrow", jesli wiecie co mam na mysli ;)
Dodaj komentarz