Dzien kolejny rozpoczal sie spokojnie. Ale jeszcze moze wroce do nocy.. Maciek polozyl sie spac okolo 2.30, kiedy kladl sie spac to narobil tyle halasu ze sie lekko przebudzilem. Zdziwilem sie mowiac szczerze poniewaz przutulil sie do mnie. Co za czlowiek - jesli chce aby bylo tak a nie inaczej to niech bedzie konsekwentny w dzialaniu, ale nie powiem ze nie zrobilo mi sie milo i cieplo na sercu. Ja go chyba "za mocno" kocham.. wciaz. Wczoraj swoja decyzje motywowal slowami: "Za pol roku to tu ja umre, ja sie nie zmienie i nie oczekuj ze sie nagne, jest generalny maramz w naszym zwiazku itd." Fakt - marazm jest. Ale ciekawsza sprawa jest to, iz w stosunku do Macka mam tylko 2 male wymagania (chodzi o to ugiecie sie) 1. Aby sam, przyszedl do mnie, przytulil, 2. Powiedzial ze mnie kocha i jakies inne cieple slowo. Jednak powiedzial ze to za duzo jak dla niego.. Mi zarzucal ze jestem leniwy i ze mnie umiera.. Oczywiscie powiedzial mu ze ja moge sie "nagiac" w jego kierunku i robic "cos pod niego", ale on odrzucil moja propozycje.. No i to tyle jeszcze odnosnie dnia poprzedniego. A dzis, dzis siedze w pracy, w mojej glowie klebek mysli, w ktorych nie widac poczatku ani konca. Praca idzie ciezko, nie wiem za co sie zabrac i co zrobic. Moj kolega wlasnie siedzi biurko obok i bawi sie plyta CD, stara sie ja postawic na jej kancie, ale widze ze i jemu nie wychodzi. Spoglada w komputer, dotyka muszke i nic :) A ja wlasnie dostalem smsa od znajomego, proponuje kawe - chyba pojde - dzis wieczorem - ale powiniem pomyslec o jakims pakowaniu, zbieraniu gratow - wiem ze bedzie to dla mnie ciezkie przezycie. Ale w ciagu 2ch lat jakie razem mieszkamy troche sie tego uzbieralo. Nie wspomne juz o nakladzie pracy i pieniedzy jakie wlozylem w to mieszaknie - a tego juz nie odzyskam.. Ale w sumie to nie jest wazne. Szkoda mi tylko ze Maciej tak sie zachowal.. ale znow mowie o poprzednim watku, a juz chcialem tego nie robic. Jutro ide na jakas dyskoteke - dosc tego, chce sie upic, wybawic, potanczyc. Tez mi sie cos od zycia nalezy, a M. niech zaluje.. W sumie to nie bylem zly dla niego i w ogolnym rozrachunku to uwazam ze mial ze mna lepiej niz ja z nim - ale chyba nie powinienem tak nikogo rozliczac. Wiec przepraszam. Siegam, wlasnie siegalem po szklanke z woda, ale ktos wszedl. Tak na marginesie mowiac to lubie wode. Nie wiem dlaczego ale od dziecka pilem jej duze ilosci. Ale widzie w sumie ze juz bzdury pisze, wiec skoncze. Wysztskim zycze wiec milego dnia.