Komentarze: 3
Przez dni juz kilka nie pisalem, ale jak juz wczesniej wspomnialem mialem urlopl. Mowiac szczerze to minal mi on pod znakiem alkoholu. Przedwczoraj bylem na dyskotece (sam - bez Macka znaczy sie, nie chcial, wiec sie sam wybawilem), wczoraj u znajomego z pracy - posiedzielismy, pogadalismy - chociaz glowie o pracy ;), popilismy, no i az wypilem tyle, ze zdecydowalem sie mu powiedziec - o mnie - pomyslalem sobie ze jestem juz na tyle wstawiony ze wszystko mi jedno, a tak to chociaz juz nie musze sie stresowac - czy znajdzie - czy przeczyta itp. Przyjal to powiedzialbym nawet bardzo dobrze - co prawda wpierw sadzil ze zartuje, ale pozniej uwierzyl. W sumie - po piwach kilkunastu - odebralem ze odbebral to okej, zobaczymy jeszcze czy w pracy "na trzezwo" jego stosunek sie do mnie zmieni. Mam nadzieje ze nie i sadze ze raczej tak nie bedzie. Mam tylko nadzieje ze nie zaczenie sobie teraz myslec, ze w zwiazku z tym iz mu powiedzialem to np. zaczne go podrywac czy skladac niemoralne propozycje ;) Oczywiscie tego robic nie bede, ale jest spoko gosc - raczej. A dzis gbylem na chrzcinach - jak ja (nie)lubie rodzinne imprezy - jedna ciocia z 2gim wujkiem nie rozmawiaja za soba od lat, ale oczywiscie na takiem imprezie wygladaja jak "najlepsi przyjaciele", eh. Macka nie ma - nie wiem - pojechal gdzies. "Sral go pies". Chyba powolutku zaczynam "zyc swoim zyciem", spotykac sie "z zapomnianami przjaciolmi" itd. No i o wilku mowa - Maciej zadzwonil i poprosil abym sprawdzil o ktorej zaczyna sie seans - aczkowlek nie "zaprosil/zaproponowal" abym tez poszedl. Jak mowilem "sral go pies".